Klimatem i tematyką może przypominać "Monachium" czy też niedawne "W sieci kłamstw", ale niestety na tym podobieństwa się kończą, bo "Transfer nie ma filmowego pazura. Słaba jest przede wszystkim fabuła. Po prostu mało oryginalna i wciągająca. Widz skupia swoją uwagę na początku i na końcu, bo środek jest niemiłosiernie rozwleczony i mało ciekawy. Nie wiem co w takim filmie robili tacy aktorzy. Reese do zagrania miała nieiwle, a jej rola była mało znaczaca. Jake nie gra wogóle, tylko pojawia się na ekranie by zająć ekran. Meryl Streep pojawia się rzadko, ale też nic ciekawego nie wnosi. Arkin to samo itd. Właściwie, aktorzy mają niewle do zagrania, a przecież scenariusz ma ponoć wielowątkową strukturę. No cóż ta wielowątkowa struktura także się nie sprawdza, bo nie łączy się w zupełnie satysfakcjanujący finał.
Mało emocji, zero politycznego zacięcia, a momentami nuda i brak twórczej inwencji.
5/10